I stało się. Rząd w ramach trochę spóźnionego prezentu świątecznego zafundował nam zmniejszenie składki przekazywanej do OFE. Chociaż projekt zapowiadanych zmian jeszcze nie powstał, decyzja Rządu wydaje się nieodwołalna. Niestety.
Bo na pewno nie można nazwać pomysłu zmniejszenia składki przekazywanej do funduszy emerytalnych z 7,3% do 2,3% dobrym. I nie zmienią tego próby mydlenia oczu opinii publicznej, tak często podejmowane przez twórców tychże zmian.
O demografii i Bismarcku
Każdy wie, że rodzi się coraz mniej dzieci, że ludzie żyją coraz dłużej, że niemalże każdego dnia zmienia się stosunek liczby pracujących do emerytów na niekorzyść tych pierwszych. Każdy o tym wie.
I właśnie dlatego u schyłku poprzedniego wieku wypracowano obecne uregulowania emerytalne – może i niedoskonałe, wymagające poprawek, ale zmierzające w dobrym kierunku.
Wprowadzenie II obowiązkowego filaru, opartego na funduszach emerytalnych, znacznie zredukowało udział systemu repartycyjnego (I filaru), na którym wcześniej opierał się cały system emerytalny. Aż dziw bierze, że przez wiele, wiele lat ta jednofilarowa konstrukcja była stosowana praktycznie w tej samej postaci przez niemal całą Europę.
System repartycyjny został wymyślony przez Kanclerza Niemiec Otto von Bismarcka pod koniec XIX wieku. W tamtych czasach mało kto dożywał do wieku emerytalnego. Na jednego emeryta przypadało sześciu pracujących.
Bismarckowski twór jest obecnie kompletnie niewydolny. Dlatego właśnie niedoskonała i pełna niedociągnięć reforma sprzed dziesięciu z górą lat, pomimo swoich wad, była milowym krokiem na drodze do lepszych emerytur.
W moim odczuciu działanie Rządu powinno być ukierunkowane na jej udoskonalenie, rozwijanie i przede wszystkim dokończenie. A tymczasem robimy krok w tył.
Krótki termin
Powody takiej, a nie innej decyzji Rządu są proste. Już teraz zaczyna brakować w budżecie pieniędzy na sfinansowanie bieżących wypłat emerytur. Tylko czy obniżenie składki przekazywanej do OFE to rozwiązanie, które przyniesie długofalowe pozytywne skutki. Nie należy się tego spodziewać.
Raczej wygląda to na doraźne łatanie dziury środkami, które w przyszłości trzeba będzie oddać emerytom. A przecież wtedy będzie jeszcze trudniej finansować wypłaty emerytur z ZUS. Ale kto by się tym teraz przejmował. Phi! Przecież wtedy „u steru” naszej ojczyzny znajdzie się ktoś inny.
W kwestii reformy emerytalnej jest naprawdę jeszcze wiele do zrobienia. Wiele obszarów wymaga zmian (chociażby transfery, multifundusze, opłaty pobierane przez OFE, uregulowanie sprawy wypłat emerytur). Niestety nie ma się chyba co łudzić, że ktoś w końcu zajmie się naprawdę istotnymi elementami reformy emerytalnej.
Będą tylko uniki, kroki w bok i do tyłu, mydlenie oczu dobrem obywatela i doraźne działania łatające budżet.
AP